W ogóle każde opowiadanie o
przeszłości ma sens tylko wtedy, kiedy zaczynasz od
teraźniejszości. Bo przeszłości jako takiej już nie ma, a o ile
istnieje, to tylko w twoim teraźniejszym oglądzie. I żeby było
jasne nie mówię tutaj tylko o mojej nędznej przeszłości,
tylko przeszłości w ogóle. No bo czym innym może być
przeszłość, jeśli nie OBECNYM wspomnieniem? Nie ma czegoś
takiego jak przeszłość, z definicji. Św. Augustyn, „Wyznania”.
Może więc przeszłość to narracja
powstała na potrzebę aktualnych okoliczności?
A może czasem nawet jakaś rozbuchana
twórczość własna twojej podświadomości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz