środa, 7 grudnia 2016

autobus

Prawdziwe halucynacje miałam tylko dwa razy w życiu. W obu przypadkach miało to miejsce w autobusie komunikacji miejskiej. Nie wiem co takiego jest w tych autobusach.

Au! To bus ssie!
Wsysa cie
każda twarz, spadasz.

Raz wracałam chyba z uczelni, wieczór, zima. 139, zawsze zasłużony pojazd jeździł na tej trasie. Stara przegubowa skorupa, trzęsąca i rycząca, jakby zaraz miała się rozkraczyć, rozkulbaczyć i paść, iść się paść na zieloną łączkę, gdzieś w sielankowym raju, do którego dobre autobusy trafiają po śmierci. Więc ryczy i trzęsie, wszyscy podskakują, a ja słucham muzyki na słuchawkach, jak zwykle podgłośnionej na maksimum. Żeby słyszeć wyraźnie każdy dźwięk. Przystanek. Otwierają się drzwi i wsiada młody chłopak, ciekawie, modnie ubrany, więc zaczynam go obserwować. Chłopak szuka biletu po kieszeniach, w torbie, obiema rękami, podczas gdy autobus rusza, od nowa wprawiając pasażerów w niekontrolowane, podrygujące ruchy. Ale chłopak szuka nadal i nie ma jak przytrzymać się rurki, więc próbuje złapać równowagę balansując całym ciałem, rozstawia nogi, zarzuca go to w tył, to w przód. I nagle jego śmieszne ruchy zaczynają nabierać sensu, zamieniają się w jakiś dziwny, wysublimowany taniec. Przestaje już grzebać za biletem i całym ciałem oddaje się tym zaskakującym ale harmonijnym ruchom, sprzężonym z szarpaniem rozklekotanego pojazdu. Jamiroquai! Tak, to najbliższe skojarzenie! Gapię się jak zaczarowana i podziwiam to perfekcyjne zgrywanie się z rytmem. I nagle zaczynam się zastanawiać... dlaczego nikt inny nie patrzy w jego stronę? Wokół pełno ludzi, dlaczego tylko ja się gapię? Przecież to zupełnie niecodzienna rzecz, że ktoś zaczyna tańczyć na środku autobusu. I dlaczego chłopak tańczy idealnie w rytm muzyki, która płynie w moich słuchawkach....

No i właśnie wtedy to lodowate przerażenie: schizofrenia! Tu Ziemia do Zuzy, tu Ziemia do Zuzy, odbiór. I chłopak nagle stoi sobie normalnie i mocno trzyma się uchwytu.

Drugi raz wsiadła na przystanku dziewczyna i zaczęła śpiewać jakąś operę. Pełnym, mocnym altem, na środku autobusu. Pełno ludzi w około i nikt na nią nawet nie spojrzał. No i znów to samo, szybka ewakuacja z powrotem na ziemię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz