czwartek, 1 grudnia 2016

pacjentka w dobrym kontakcie

Więc leżę na podłodze w kuchni, twarzą do linoleum. Po prostu musiałam położyć się na podłodze. Nie mogę się poruszyć, leżę skulona ze skrajnie naprężonymi mięśniami. Jest tak bardzo jasno i to się dzieje TERAZ TERAZ TERAZ! Wdziera się we mnie Ból Wszechmogący i stapia z moimi myślami, tak, że nie odróżniam już siebie czującej ból, tylko Ból wciela się we mnie, i wiem, że za chwilę nie będzie już żadnej „mnie” tylko potok samoczującego się bólu, Bólu Urzeczywistnionego, Bólu Który Stał Się Ciałem.

Strzępkami myśli powtarzam więc mantrę. Bo znam tajemne imię bólu.

To strach, to strach tak boli.

To prze-rażenie razi tym światłem, nie ból.

I nie mogę się ruszyć, bo całą energię zużywam na zrozumienie, żeby oddzielić strach od bólu i znieść jakoś Ból, który znosi mnie.

W tym czasie Dominika pochyla się nade mną troskliwie i pyta co się dzieje i co ma robić. Doskonale rozumiem co mówi i i odpowiadam jakimiś urywanymi słowami zza zaciśniętej szczęki. I oczywiście mówię z sensem. No niewiele, ale z sensem. Nie zdaniami na pewno ale jednak mówię z sensem. Zawsze kiedy to się dzieje. Dlaczego po prostu nie odpłynę w jakiś wyimaginowany świat z sałatą słowną na zewnątrz, gdzie wewnątrz nic już nie boli? Może właśnie im jest gorzej, tym sensowniej mówię. „Pacjentka w dobrym kontakcie”. Zawsze. Może w najlepszym kontakcie będę, kiedy w końcu naprawdę się przekręcę. Będę wtedy wreszcie wchodzić na Facebooka, dzwonić do wszystkich znajomych i opowiadać im kawały zza grobu. To znaczy zza grobu, ale takie naprawdę śmieszne.

Kiedy już byłam w stanie się ruszać i mówić zadzwoniłam do rodziców. Przyjedźcie jak najszybciej, musicie załatwić mi dziś Kobierzyn. Znowu tragedia. Kobierzyna nie udało się jednak załatwić. Kolejne dni, tygodnie... A raczej minuty i sekundy, bo każda z nich to było osobne wyzwanie. Przetrwać dzień i jakoś zasnąć.
Bardzo źle wspominam momenty przebudzenia. Po śnie byłam zdekoncentrowana, a koncentracja to jedyny dobry mechanizm obronny. Trzeba zmusić myśli, żeby ujarzmiły uczucia. Myśl po myśli, aż do pomyślności. Spałam zawsze z foliową torebką. Kiedy jest za dużo tlenu, każda iskra grozi wybuchem, dlatego trzeba oddychać w foliową torebkę. Szczerze polecam torebkę foliową.

O folio, folio, w twym szumie, szeleście, liście, listy dochodzą wreszcie.
Dochodzą i drżą w mojej ręce, w papierowym orgazmie.

(Folia to liście po łacinie, jakby ktoś chciał twierdzić, że to co właśnie napisałam jest lekko bez sensu)

2 komentarze:

  1. Kiedy szukasz sensu a nie odnajdujesz go, kiedy wydaje ci się że życie ma przewagę nad tobą a los cię karze co byś nie uczyniła, zwróć się do Boga. W nim wielu odnalazło spokój i ratunek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem bardzo chciałabym znów móc uwierzyć w Boga, ale to nie takie proste. Wiara to błogosławieństwo, łaska. Jak tej łaski nie otrzymasz to ... możesz się tylko o nią modlić. A jak się modlić do kogoś w kogo nie wierzysz?

    OdpowiedzUsuń